Chcesz słuchać dobrze brzmiącej muzyki? Najpierw posłuchaj ciszy

W audio – i nie tylko w audio – nie zawsze więcej znaczy lepiej. Czasem znaczącą poprawę dźwięku da się zauważyć po ograniczeniu ilości... dźwięków w otoczeniu. Steve Guttenberg z portalu CNET opublikował artykuł, w którym opowiada, jak pół godziny ciszy przed odsłuchem wpłynęło na jego doświadczenie. Okazuje się, że słychać różnicę.

Cisza w torze audio? Robi różnicę

Inspiracją do własnych doświadczeń autora była współpraca rosyjskiego pianisty Igora Levita i jugosłowiańskiej artystki, Mariny Abramović. W grudniu ubiegłego roku w nowojorskim Park Avenue Armory odbywały się koncerty Levita zaaranżowane według artystycznej oprawy Abramović. Po wejściu do sali nabywcy biletów zostali poproszeni o umieszczenie telefonów komórkowych, zegarków, komputerów i innych urządzeń, które mogą odwracać ich uwagę w osobnych szafkach, do których uprzednio dostali klucze. Następnie, przed zajęciem miejsca w kolistej sali, otrzymali słuchawki wyposażone w aktywną redukcję szumów. Przez najbliższe 30 minut goście czekali w przyciemnionej sali, ze słuchawkami na uszach, które miały spotęgować otaczającą ich ciszę. Dopiero po upływie pół godziny kurtyna z wolna uniosła się, ukazując obecnego na scenę pianistę. Widzowie zostali poproszeni o zdjęcie słuchawek.

I dopiero wtedy zabrzmiały Wariacje Goldbergowskie Bacha.

Cisza w torze audio? Robi różnicę

Przypomina to nieco słynne przedsięwzięcie Johna Cage'a, który w 1952 roku zaprezentował światu utwór 4'33”. Na początku utworu pianista zamykał klapę fortepianu, następnie nieruchomo czekał, aż stoper odliczy tytułowe cztery i pół minuty, po czym kończył partię, otwierając klapę. Genialne w swojej prostocie docenienie ciszy, kontrowersja i zaskoczenie słuchaczy w jednym – bo kto przychodzi na koncert, żeby słuchać ciszy? Z drugiej strony, było to zaproszenie ze strony Cage'a, by zwrócić uwagę na dźwięki o wiele bardziej subtelne, jak szum wiatru za oknem, jeżdżące w oddali samochody czy własny oddech. Bo wszystko, co robimy jest muzyką, jak mawiał kompozytor.

kolumny do kina domowego
Guttenberg spróbował „metody Abramović” we własnym domu. Zamiast aktywnych słuchawek skorzystał z doskonale tłumiących, piankowych wkładek dousznych Sensaphonic ER, wyłączył telefon, ustawił stoper na 30 minut, i... Dopiero wtedy zabrzmiały Wariacje Goldbergowskie Bacha.

Mass Fidelity Core - test, recenzja, opinie

Wbrew oczekiwaniom, jak pisze Guttenberg, objawień nie było. Nie zauważył w nagraniu nic nadzwyczajnego. Niezrażony, powtórzył „cichą kurację” przed Live in Europe Kwintetu Milesa Davisa. Tym razem było inaczej.

Natychmiast poczułem silniejszą więź z muzyką, niż wcześniej. Nigdy do tej pory nie usłyszałem, jak Davis oraz jego młody perkusista Tony Williams napędzali się nawzajem, wyzywali się nawzajem. Tej nocy odkryłem w muzyce coś nowego, odczucie było bardzo namacalne. Pianista Herbie Hancock i basista Ron Cartet wykonywali podobny taniec, nakłaniając się nawzajem do odkrycia czegoś nowego, choć setlista z koncertu na koncert przecież się nie zmieniała. Słuchałem muzyki sprzed niemal pół wieku, która znów w pełni ożyła w moim mieszkaniu na Brooklynie!

Cisza w torze audio? Robi różnicę

Pół godziny ciszy – jak pisze Guttenberg – robi różnicę. W wyjątkowo głośnych i pełnych rozpraszaczy uwagi czasach, w jakich przyszło nam żyć, łatwo zapomnieć o doświadczeniu braku, przestrzeni, wolności. Pewna ilość – jeśli nie pół godziny, to przynajmniej kwadrans – ciszy dziennie, pozwala oczyścić umysł z nadmiaru bodźców. Może się to okazać bardzo ekonomicznym pomysłem na poprawę brzmienia zestawu audio – można usłyszeć to, czego nie słyszało się do tej pory.
Sprzęt Stereo Hi-Fi w sklep.RMS.pl

Cisza w torze audio? Robi różnicę

<