Jplay – recenzja, test, opinie

Jak gra i sprawuje się na co dzień Jplay, polska przepustka do hi-endowego dźwięku w PC-Audio?

Oppo UDP-203

Jplay to zaawansowany plugin, owoc polskiej myśli technologicznej, a raczej programistycznej. Produkt prawdopodobnie lepiej znany na bliskim i dalekim (za oceanicznym) Zachodzie. O Jplay pisały między innymi takie tuzy audiofilskiej prasy jak 6moons.com, Audiostream.com, czy nasz Wojciech Pacuła na łamach Highfidelity.pl lub Filip Kulpa na łamach drukowanego Audio-Video. Dyskusje o produkcie autorstwa Marcina Ostapowicza toczą się na największych światowych forach, co pokazuje, jak duży sukces w skali globu odniosło to wrocławskie mikroprzedsiębiorstwo.

Jplay trafił do naszego redakcyjnego systemu przypadkiem, podczas poszukiwań następcy prostych, darmowych pluginów ASIO. Podobnie jak wcześniej wspomniane pluginy, z którymi część z Czytelników z pewnością już się zetknęła, Jplay pozwala zainstalować się w szeregu różnych odtwarzaczy, które mają możliwość korzystania z opcji zewnętrznych pluginów np. słynny kombajn ROON, stariusieńki Winamp, popularny wśród młodzieży foobar2000, następca Winampa, czyli AIMP. Wśród owych inny warto wyróżnić wsparcie dla opensourcowego interfejsu Kazoo, który może być sterowany za pomocą aplikacji BubbleDS Next dla Androida.

Oppo UDP-203

Każdy użytkownik ma nieco inne potrzeby, w przypadku naszego redakcyjnego systemu liczy się wyważenie między audiofilskimi możliwościami a wygodą obsługi. Stąd w naszym wypadku idealnymi okazały się następujące możliwości:

  • odsłuch Tidala i muzyki z PC poprzez BubbleDS Next ze sterowaniem z tabletu z Androidem
  • kompatybilność z MinimServer - wygodne sterowanie przez interfejs Kazoo z okładkami
  • możliwość pozostania przy innym odtwarzaczu np. Winampie sterowanym zewnętrzną aplikacją (czyli opcja nic się nie zmienia poza uzyskaniem lepszej jakości dźwięku)
  • kilka silników zmieniających brzmienie pluginu,
  • szerokie możliwości konfiguracji pluginu, w tym możliwość odwrócenia fazy

Chociaż najwyżej ocenianą pod względem jakości dźwięku jest ta, w ramach której Jplay działa na komputerze w trybie uśpienia (hibernate mode), zaś muzykę włącza trigger w postaci fizycznego wetknięcia pendrive’a w gniazdo. Zrezygnowaliśmy z tego formatu odsłuchu ze względu na niską funkcjonalność. Z drugiej strony, trzeba przyznać, że tego typu forma, gdzie wcześniej wskazuje się katalog z odsłuchiwanym albumem i brak możliwości przewijania czy przeskakiwania utworów kojarzy się z czystym, audiofilskim odsłuchem płyty winylowej.

stereo hifi

Redakcyjny system:

Wrażenia z odsłuchów.

1. Winamp

Na początek skorzystaliśmy z jednego z najstarszych odtwarzaczy, który od wielu lat nie jest już rozwijany, jednak charakteryzuje się prostotą i wystarczającymi możliwościami, w tym opcją sterowania za pomocą smartfona za pomocą aplikacji Ampwifi. Dźwięk jaki zaprezentował Jplay w stosunku do firmowego wyjścia napisanego przez programistów Musical Fidelity okazał się zdecydowanie bardziej detaliczny, z mniejszym akcentem na średnicę. W przypadku systemu wyposażonego we wzmacniacz M3si nie sprawiło to problemu. Cały przekaz zyskał za to znacząco na większej ilości dźwięków w górnym paśmie, lepiej zszytym ze średnicą. Także tło było idealnie ciemne, bez oznak szumów. Bas wydawał się głębszy i dosadniejszy, cały system zagrał dźwiękiem zdecydowanie równiejszym, niż dotychczas, gdzie pierwsze skrzypce grała średnica.

2. Tidal przez Jplay w BubbleDS Next vs Tidal przez klasyczny desktop

To największe zaskoczenie. Chociaż klasyczny Tidal używany przez desktop PC wyraźnie przegrywa dynamiką z plikami odtwarzanymi przez klasyczny odtwarzacz, to Jplay pomimo pośrednictwa aplikacji na smartfonie i streamingu nie wykazuje żadnych objawów grania wyraźnie gorzej! Innymi słowy, jeśli korzystacie z Tidala Hi-Fi i codziennie wieczorem klniecie na konieczność klikania myszką, sięgnijcie po Jplay. Nieporównywalnie większa wygoda, koszt to raptem kilka miesięcy abonamentu Tidala, zaś komfort niezwykły! Z pewnością też niedługo także na mobilnego Tidala dotrą albumy w jakości „masters”. Na marginesie warto nadmienić, że dzięki Fidelify Jplay działa także ze Spotify. To może być cenna informacja biorąc pod uwagę fakt, że nie dalej jak do maja pojawi się Spotify w wersji Hi-Fi, konkurencyjnej do Tidala Hi-Fi.

3. Kazoo z Jplay

Wrażenia dokładnie takie same jak z Winampa plus dużo lepszy interfejs samego Kazoo. Niewątpliwie kompatybilność Jplay z MinimServer to strzał w dziesiątkę. Z jednej strony zaoszczędzono sobie mnóstwo pracy nad oprogramowaniem do odtwarzania plików, z drugiej, w pełni wykorzystano potencjał dostępnego na rynku oprogramowania opensource.

Podsumowanie.

Nie ma róży bez kolców, stąd trzeba wspomnieć o wadach Jplay’a. Z racji, że jest to tylko plugin, wszelkie operacje związane z jego implementacją w różnorodnym oprogramowaniu musimy wykonać sami. Tzn skonfigurować serwer z plikami, aplikacje, odtwarzacz. Będzie to wada dla osób, które dotąd nie korzystały z PC-Audio, a chciałyby spróbować. Stosunkowo wysoki, jak dla laika, próg konfiguracji jest bardzo dobrze złagodzony przez świetny manual na stronie samego Jplay’a. Z drugiej strony, to dla niektórych może być wadą, dla każdego będzie też zaletą. Jplay to prawdziwy scyzoryk szwajcarski w cyfrowym świecie audio – odtworzy każdy plik, czy streaming i zrobi to w znakomitej jakości. Wydobędzie na światło każdy detal, a przy tym zrobi to w sposób stonowany i zaoferuje z jednej strony muzykalny, a z drugiej równy jak stół dźwięk. Co będzie potem, zależy tylko od nas i konfiguracji naszego systemu.